Special Guests

środa, 31 marca 2010

Jak mi dobrze

Dziś dzień był bez szycia (zero czasu dla siebie), ale zaczął się zupełnie inaczej niż inne.. Od cudownego smsa o samym świcie od mojej Mamy (ściskam z całych sił, Mamusiu!). Następnie był telefon od przyjaciółki i piękne życzenia, od których się wzruszyłam (ach, Aga!). Później w drzwiach stanął mój Tata i zobaczyłam pyszny truskawkowy tort z dedykacją specjalnie dla mnie (dziękuję, Tatko!) i moje ulubione perfumy (nie trzeba było..!). Wieczorem w telefonie usłyszałam głos cioci Bożenki, a chwilę potem CHÓR - niespodziankę składający się z Iwonki, Marty i cioci Joli (dziewczyny, miałam łzy w oczach przy słowach "niech żyje nam"!). I ciepłe słowa od Hany (kochana!). A teraz na facebooku nawet uściski od Moniki mnie dopadły (chcę odebrać je w rzeczywistości! :).
Rekapitulując: cudownie jest mieć urodziny. Szkoda, że następne dopiero za rok :-)

wtorek, 30 marca 2010

Póki gorące

Szyję dom czy kuję żelazo - mniejsza o szczegóły, bo aktualnie wygląda tak (ręcznie murowany brązowym kordonkiem ;-)


Przepikowałam cały spód i boczne ściany


Ma dużo miejsca w środku, bo będzie spełniał ważną funkcję :-)


Szyję go na żywca i nie mam bladego pojęcia, co z niego będzie, dlatego przynajmniej o małe szczegóły mogę podbać

 góra kieszonki

i dół

I tak dla ożywienia wnętrza


Ciag dalszy, mam nadzieję, nastąpi jeszcze w tym tygodniu!

Zaszalałam

Przyznaję - ostatnio nie wyjeżdżałam za miasto (pomijając wizytę u Lenki, której zawiozłam komplet ręcznikowy - notabene reakcja mamy Lenki była dla mnie balsamem dla duszy! Nie sądziłam, że aż TAK się spodoba :), nie wychodziłam wieczorami, żeby spotkać się ze znajomymi, nie pamiętam, kiedy byłam w kinie (gwoli ścisłości pamiętam film, ale lepiej nie mówić głośno jaki, bo mnie siłą wypchniecie na jakikolwiek seans), na lodach w ulubionej lodziarni byłam w zeszłym roku, od dwóch lat nie spałam dłużej niż 6h, dlatego... przyznaję ZASZALAŁAM.
Spójrzcie same:


Sama przesyłka kosztowała majątek, bo to ładne kilka kilogramów


Mam pomysły, mam inspiracje, muszę jedynie wyrwać dobie trochę wolnego czasu dla siebie


A tak w temacie materiałów zostając - pytanie koleżanki: "Czym w tym roku mogłabym Cię zaskoczyć..?" (jutro mam urodziny :-) [przypis autora]), a ja ni z gruchy, ni z pietruchy: "Kwiatami malutkimi, najlepiej różyczkami różowymi z delikatnymi zielonymi listkami na białym tle.. Duuuuużo kwiatów, to będzie duuuużo szycia :-)". Czy ze mną wszystko w porządku?...

PS Post o tytule Teaser nie wzbudził Waszego zainteresowania, a postanowione po cichu było, że pierwsza osoba w jego komentarzu otrzyma właśnie TĘ rzecz. Nikt się nie zgłosił, Synek ma frajdę, bo to on stał się szczęśliwym nowym właścicielem :-)

piątek, 26 marca 2010

Teaser

Oto fragment kształtów, w których ostatnio gustuję :-)


Są tak słodkie, że wymagają słonecznej sesji - reasumując: do nadrobienia jeszcze lampa i TO ;-)

Pięknego dnia!
aga

czwartek, 25 marca 2010

Wersje mini

czyli przydasie na drobne lub klucze. Trudniej szyje się takie malutkie wersje, ale przynajmniej efekt widać ciut szybciej


A klucze zadomowiają się w nich natychmiast


Póki co robią furorę wśród osób, które przypadkiem je widziały - nawet w sklepie eleganckie panie pytają, "gdzie takie sprzedają". Miło :-)

Nadrabiam zaległości

I to dzięki Tobie, Niedzielko. Bo uświadomiłaś mi, że ten "zabiegany czas" to u mnie jest standardowo, a jak nadejdą święta, to już w ogóle przepadnę..

Zdjęcia trochę zimne, bo bez słoneczka, ale zawsze SĄ :D

Oto moje piękne domki! Kupowane z myślą o podszewce do torby, ale.. coraz poważniej myślę o nadaniu im ważniejszej funkcji:



Może jakaś kosmetyczka by się z tego potrafiła wyłonić.. Domki w swoich kolorach:

na białym tle

i na zielonym

Śmieszny jest ten materiał, bo to 100% bawełny, a wygląda jak len (szczególnie na zdjęciu powyżej).

Do tego kupiłam jeszcze kwiatuszki NA PEWNO już na podszewkę:


No chyba że znowu coś w ostaniej chwili pozmieniam


A może Wy macie jakieś pomysły, co z tymi materiałami powyczyniać? Rzućcie wyzwanie - jeśli zaskoczy mi w głowie i podołam, podejmuje je! :-)

CDN

wtorek, 23 marca 2010

Jesteście wspaniałe (-li? :-)!

Po pierwsze - BARDZO WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ, że zaglądacie, że się odzywacie i ZOSTAJECIE. Zaledwie 26 postów i 47 Stałych Gości to dla mnie prawdziwy rekord i wyróżnienie! Jak zakładałam bloga, zastanawiałam się, czy po roku będzie mnie choć jedna osoba stale odwiedzała. A tu tak niewiarygodne zaskoczenie. I radość - że nie piszę tylko dla siebie i że moje posty nie znikają zapomniane w sieci, a jeszcze ktoś je czyta i czasami mu się nawet coś podoba.

Szyję całkiem sporo, kupiłam ostatnio cuuudowne materiały, ale na robienie zdjęć nie mam już czasu. Gdyby fotki samoczynnie przelatywały na blog, posty byłyby codziennie :-) Ale jak ja mam tu Wam pisać o uroczym zielonym materiale w białe domki (i jego odwrotnej wersji) BEZ zdjęcia? I o kosmetyczkach w nietypowych kształtach bez przedstawienia ich? Chyba przesunę sobie pobódkę z 05:50 na 05:10 i wtedy nadrobię zaległości. Skrzydeł dodajecie i tyle! Zatem jutro planowana sesja o świcie.

Pozdrawiam Was cała w skowronkach
aga

PS Duditko - bardzo dziękuję za wyróżnienie!

piątek, 19 marca 2010

Etui na laptopa

Szukałam w sieci, jak wykonać kosmetyczkę z podszewką.. i nie znalazłam. Jako że nie lubię się poddawać, usiadłam wczoraj przy maszynie i dumałam na bieżąco, jak to ugryźć, podczas szycia etui na laptopa.
Potrzeba matką wynalazków.. i w końcu uszyłam (sposobem mojego wynalazku ;-)! Kosztowało to wiele czasu, niestety nie do końca osiągnęłam efekt, o który mi chodziło (nic to, dziś działam znów ;-) - jak już wspomniałam - łatwo się nie poddaję). Póki co przedstawiam Wam nowe etui, uszyte z myślą o prezencie, które otuli laptopa pewnej drogiej mi Osoby:


Pierwszy raz pobawiłam się też w swobodne haftowanie - niezła frajda! A i rezultat tych wywijasów jest zdumiewająco fajny:


Mam tylko nadzieję, że prezent się spodoba..

czwartek, 18 marca 2010

Łazienkowy komplet..

No i nie mam jak zrobić zdjęć lampy (będą wkrótce!). ALE żeby Wam to choć trochę wynagrodzić, wklejam też coś dla niemowlaczka - tyle że do kąpieli:


Gdy go powiesiłam w celu sprawdzenia, czy wieszaczek zadziała, pomyślałam, że miło będzie coś jeszcze do niego dołożyć i szybciutko uszyłam ręczniczek, bo z pociętego ręczniola został mi właśnie taki kwadracik.


W końcu malutka Lenka, dla której wszystko to zostało uszyte, za parę miesięcy oprócz regularnego kąpania, będzie jeszcze myć pod bieżącą wodą rączki. Może dzięki temu z większą przyjemnością je wyszoruje?


Jeszcze próba na sucho


i można całość zapakować:


środa, 17 marca 2010

Powrót do sZycia!

No i mam moją ukochaną maszynę!!! Nie sądziałam, że jak stanie na biurku, przepadnę tak szybko znowu.. na dłuuuugą noc. Kolejna nieprzespana, ale z jakim słodkim efektem! Uszyłam kolejne koszyczki na kosmetyki (u mnie sprawdziły się rewelacyjnie!) i to chyba stąd taka miłość do nich. Ale uszyłam coś jeszcze do czego przymierzałam się już od miesiąca lub dłużej. Zamówiłam nawet stelaż.., dawno wybrałam materiały.. Ale obchodziłam ten projekt szerokim łukiem tak naprawdę. I żałuję, że wcześniej do niego nie zasiadłam! Postaram się dziś wieczorem przedstawić Wam lampę do pokoju niemowlaczka :-)

sobota, 6 marca 2010

Szycia nie będzie

I mam przymusowy urlop o długości nieokreślonej. Urlop od szycia. Moja NOWA maszyna wyzionęła dziś ducha. Po raz kolejny w ciągu miesiąca, więc nie rozpaczam jak za pierwszym razem. Trudno. Może ktoś lub coś chce, żebym w końcu odpoczęła, WYSPAŁA się. Na dobrą sprawę to jedyny sposób, żebym nie siedziała przy biurku i nie szyła.. Bo zwariowałam. Jakiś nałóg mnie dopadł. Może dlatego, że co rusz sprowadzam do domu nowe materiały i jak je widzę, to mam już przed oczami te cuda, które mogą z nich powstać. A tyle roboty było przede mną. Koszyczki na kosmetyki miałam szyć nowe, bo te zaplanowane dla przyjaciół już wyfrunęły z mojej pracowni do całkiem innych domów ;-)

Nic to. Może do tego czasu uda mi się znaleźć tutka na uszycie kosmetyczki Z podszewką. Wczoraj zdołałam jeszcze poszaleć i na 95% robót utknęłam, bo nie wiem, jak to coś wykończyć. Z daleka wygląda jak gotowa, ale daleko jej jeszcze do używalności.

Wszystkim życzę owocnego weekendu, bo tym razem znajdę chyba w końcu czas na oglądanie :-)

czwartek, 4 marca 2010

Rozmnożyły się króliki - WIOSNA IDZIE!!

Balerinki nie mogły być same - i z rozpędu stworzyłam im uroczych panów, wyposażonych w praktyczny koszyczek z guziczkiem i mini drewnianą klamerką. Jak znalazł na idące Święta. Będą mogły siedzieć na stole i trzymać piękne pisanki w środku!



Tylko jak tu ich rozdzielić? Tak bajkowo razem wyglądają. Może ktoś będzie chciał parę!

Urocza Primabalerinka! A nawet DWIE!

Chciałam zrobić jej piękną sesję, ale nie mam dosłownie na nic czasu. Do wykonania zdjęć zmobilizowała mnie jedynie notka z 1 marca ;-) Inaczej pewnie wylądowałaby w nowym domku i nie zostawiła po sobie śladu na moim komputerze ani aparacie.


Spodobała mi się, gdy po kilku (sic!) sesjach ulepszania jej ubranka (nie ma na sobie tego wiele, ale etapy - zanim do tego doszłam - były różne i obfitowały w cuda na kiju) (a raczej króliku), doszłam do widocznego efektu. I postanowiłam uszyć jej koleżankę :-) Podobną niewiarygodnie, bo wszystkie baletnice w rzeczywistości zawsze mi się baaardzo podobne do siebie wydawały.


Uśmiecham się za każdym razem, jak na nie patrzę, i na każdą z osobna również. Jakaś mała księżniczka (albo dwie) na pewno podskoczy z radości, gdy otworzy pudełko i zobaczy patrzącą na siebie króliczą baletnicę.

środa, 3 marca 2010

Półtora miesiąca i 20 Stałych Gości

Dziękuję! I ponad 1300 odsłon. Taka ilość Gości zobowiązuje, zatem wklejam dziś kolejnego posta. Następna torebeczka - tym razem wersja bardziej naturalna:




Przyjaciółka poprosiła mnie o taką Z zamkiem. Na pewno spełnię jej prośbę, ale póki co podchodzę do tego jak do jeża, bo jeszcze nigdy tego nie robiłam! Nie mam ZIELONEGO pojęcia, jak wszywa się zamki. Macie może na swoich blogach tutoriala, jak TO się robi? Wiem, że sieć pełna takich rzeczy, ale z moim permanentnym brakiem czasu nie siądę do wyszukiwania dłuuugo.. Chwalcie się, jeśli umiecie! :-)

Bardziej mobilne koszyczki

Tak spodobało mi się kolorystyczne połączenie tych dwóch materiałów, że poszalałam na dobre i uszyłam wersję z uchwytami. Wywinąć takiego koszyczka nie można, ale za to dzięki rączkom staje się bardziej mobilny i może być wykorzystany na najczęściej używane kosmetyki:


a tu w środku:
 

A za niedługą chwilę może uda mi się w końcu wrzucić na bloga wspomnianą już baletnicę.. 

Koszyczki na kosmetyki i bużuterię

Wszystkie wiemy, jak dużo kosmetyków mamy w łazienkach. Dlatego rzeczy, które mogą pomóc opanować bogactwo butelek, kremów, perfum i jednocześnie ożywić pomieszczenie, są przeze mnie szczególnie doceniane. Dlatego pomyślałam, że właśnie takie prezenty dla przyjaciół na zajączka będą miłe:

opcja prosta

i opcja wywinięta:

Uszyłam również wersję z rączkami, ale będę mogła ją Wam pokazać dopiero po spacerze z psem, bo molestuje mnie tu choć o sikundę.

poniedziałek, 1 marca 2010

O sZyciu

Święta zbliżają się wielkimi krokami, wśród znajomych obrodziło w cudowne dzieciaczki, więc i prezentów na zajączka będzie dwa razy więcej - dla ich rodziców i ich samych. Siedzę zatem po nocach, szyję jak opętana, nie śpię, nie dosypiam, nie mróżę oczu nawet, gdy mózg mówi dość i marząc o odpoczynku, wyłącza się na ułamki sekund (nie zdarzało mi się to od czasu studiów ;-). Ale WARTO! Jak widzę, co wychodzi spod igły mojej prostej maszyny, to fikam ze szczęścia. Ale czasami do tego szczęścia długa droga jest...
Tak było z pewną baletnicą, którą postaram się Wam jutro pokazać. Uszyłam ją w pełnym rynsztunku, ale cały czas coś mi w niej nie pasowało. Zmieniałam, doszywałam, odpruwałam, cięłam, ale nie zaskakiwało mi w oczach. No i wtedy pojawia się okropne uczucie straty czasu - że zamiast spać, złapać trochę energii potrzebnej organizmowi, ja chcę złapać coś dla serducha.. a tu kicha. Straszne to jest, nie wiem, czy też tak miewacie. I w momencie, gdy człowiek podświadomie marzy tylko o śnie, ciężko jest wysupłać z oragnizmu resztki sił, żeby zadziałać i zrobić tak, aby było w 100% dobrze. Żeby ZASKOCZYŁO. Ale że była 3 nad ranem, wiedziałam, że niecałe 3 godziny snu i tak mnie na nogi super nie postawią, wiedziałam, że jedyne, co to może zrobić, to moja Primabalerina wykonana na 100%, i ani promil mniej. Żeby nie zamęczać dłużej tą historią - UDAŁO SIĘ (banana mam podwójnego pisząc te słowa, bo w obecnej chwili to ulubione wyrazy mojego synka :D). Efekt: baletnica jaką chciałam, samopoczucie: jak bym spała pełne 8h - cuda działają te wyszywanki!!!

Pozdrawiam Was ciepło w ten wietrzny wieczór i serdecznie zapraszam jutro na ucztę fotograficzną!