Special Guests

wtorek, 16 listopada 2010

Od ślimaków do toreb - Part 4: Bags, T-shirts i inne

Część 4 odsłony mojego chwilowego megaszaleństwa szyciowego. Oczywiście robią się tam po drodze jakieś stworki, ale już nie w takich ilościach i takim tempie!

Zaczynam od toreb na zakupy, do szkoły - pojemne, a jednocześnie fajnie składają się do małych rozmiarów. Wszystkie wyszyte haftem swobodnym, z zewnątrz jasnobeżowa alkantara, w środku półcienna czarna torba z kieszonką, zapięcie magnetyczne i długie rączki:

HIPNOTYZUJĄCA SÓWKA 

KOTEK z mojego dzieciństwa

URBANISTYCZNA z elementem eko

moja FANTAZJA

WIEJSKIE KLIMATY

Znalazłam jeszcze parę niedobitków:

Pierniczki - breloki - z takim gagatkiem klucze zawsze do odnalezienia w torbie :-) Jak nie pomagą czerwone elementy, wystarczy zamknąć oczy i odszukać sporego, mięciutkiego gingermana.


Skarpety na drobne prezenty uszyte z cieplutkiego i miękkiego głęboko-brązowego filcu. Strasznie lubię ten materiał i szkoda, że mi się już kończy. Nigdy więcej nie dostałam takiego.


Cudem sfotografowałam T-shirty - uwielbiam je aplikować. Ze zwykłej podkoszulki można wyczarować coś naprawdę fajnego. Chyba mam fazę na sówki - ta poniżej oczy miała dobierane chyba przez 20 minut ;-) Aż w końcu zaskoczyło.


Raz jeszcze breloczki i skarpety (moja koleżanka jak je zobaczyła, porwała jedną na komórkę - stąd wiem, że sprawdzają się też jako świąteczne etui na telefon ;-)


And last but not least - MAGNESY: buźki, paseczki, stwory, krateczki, esy-floresy, anioły, itd. itp.



Poszalałam. Wiem, że to niewiele w porównaniu z Waszymi blogami, ale jak na moje skromne zasoby czasowe to jest naprawdę duuuuużo.

Popełniłam też pierwszą "osobową" Tildę. Ale to już następnym razem.
głowy do góry (najlepiej ponad chmury)
aga

PS Bardzo proszę osoby, które do mnie pisały i nie otrzymały odpowiedzi, o kolejny kontakt, gdyż okazało się, że moja skrzynka płata mi bardzo niepoważne figle.

niedziela, 7 listopada 2010

Od ślimaków do toreb - Part 3: Rabbits i 1 torba

Wiem, miały być na koniec torby, ale nie mam pojęcia, jakim cudem umknęło mi parę innych tworów po drodze: króliki, T-shirty, zawieszki świąteczne, magnesy... Dlatego wklejam te moje ulubione stworki, choć najbardziej pracochłonne ze wszystkich, gdyż alkantara jest strasznie twarda i aby przebić ją ręcznie przez 4 warstwy potrzeba siły i masy cierpliwości.


Tu wszystkie niebieskie przed odjazdem razem ze ślimaczą (też niebieską) rodziną:


Aha! Jak to człowiek musi uważać, w jaki sposób rzeczy ujmuje w słowa! Pisząc, że "lubię ślimaki", miałam na myśli "tildowe" ślimaki, bo jak można ich nie lubić? :-) Te "podwórkowe" nawet też lubię, bo przypominaja mi dzieciństwo - zawsze oblegały murek, który mijałam idąc z Mamą na przystanek autobusowy. Tych "ogrodowych", czyli "bezdomnych" nie lubię i ze świecą chyba takiego szukać, co lubi. Choć intrygujące są w obserwacji. Uwielbiam za to winniczki! I od razu mówię, że NIE jeść, ale FOTOGRAFOWAĆ. Są to niesłychanie wdzięczne modele - dostojne, dogadujące się z drugim winniczkiem i cudownie pracujące za coś zielonego. Kiedyś miałam przyjemność robić sesję zdjęciową tym ślimakom w.. eleganckim kieliszku ;-) i do dziś bardzo fajnie to wspominam.

Ale o królikach być miało. Zatem następuje prezentacja moich Golasów:

MIŁEK (oj, Miłku..!)

Oczywiście poniżej na nim jest ostrość..


Oj, ciężko było mi się z nim rozstać.. Czasami COŚ sprawia, że nie jestem w stanie przekazać (zwykle królika) dalej.. I w nim też to COŚ było. Moja Mama widząc maślane oczy swej córki, stwierdziła: "Nie wysyłaj, tylko zostaw", ale twarda byłam. Dostał fotę na pożegnanie, ku pamięci i poleciał w świat.

Razem z nim poleciał:
ZADUMEK

POPRAWNEK

Pani Golas (ZAKONNICA - jeju, nie wiem, co z tą zakonnicą, ale to pierwsze co mi się nasunęło, jak ją skończyłam - nie pytajcie dlaczego, bo n i e  w i e m :-D) została przeze mnie zapomniana i fotki jej nie cyknęłam (nie wiem, jak to się stało, pewnie przez ten niewysłowiony pośpiech!). W każdym razie była w czerwono-białą krateczkę i jako jedyna miała guziczek - drewniany kwatuszek ;-).

Tu jeszcze łapały ostatnie promienie słońca przed zamknięciem w pudle (hehe)


I żeby nie było bez torby - wklejam jedną z. Rączki długie, czarne (jak środek), zapięcie magnetyczne i kieszonka na komórkę z portfelem, mieści bez problemu A4 z dużym luzem po bokach i na górze.

URBANISTYCZNA 

dobrej nocy
aga

środa, 3 listopada 2010

Od ślimaków do toreb - Part 2: SNAILS

Lubię ślimaki. I lubię je szyć, bo proste zestawienie dwóch materiałów daje taki uroczy efekt. Dziś będą od rozmiaru L, przez M, aż do S, a może nawet XS.. I śmiesznie, bo te duże szyje się szybciej, niż te maluchy.


Udało mi się kupić cudne drewniane guziczki - kwatuszki i jabłuszka. Same w sobie są słodkie. Ale o nich innym razem (jakby co przypomnijcie mi, bo to małe dzieła sztuki ;-)



Nie miałam czasu, żeby zrobić ładne zdjęcia, wszystko w biegu tuż przed zapakowaniem.

Dlatego wybaczcie skandaliczne kadrowanie, ale innych zdjęć nie mam, bo ślimaki wypełzły już w świat.


Choć tego nie widać, wszystkie są w biało-błękitną krateczkę, jak ten malec na samej górze.


No, to ślimaki się zaprezentowały. Następne będą torby.
pozdrowienia
aga

poniedziałek, 1 listopada 2010

Od ślimaków do toreb - Part 1: GINGERMEN

Miało być w jednym, dłuuuugim poście, ale się po prostu nie da. Będzie na raty, bo nie wysiedzę tyle przy komputerze (naprawdę tyle tego jest). Dziś króciutko - piernikowo.

Na pierwszy rzut girlanda z trzema słodziakami - można ją powiescić na 3 sposoby: rozwiesić, ułożyć w podkowę lub wianek. Niestety, mam tylko 2 rodzaje zastosowań na zdjęciach, bo pierniczkom bardzo spieszyło się spakować w paczkę.



smacznego :-)
aga