Special Guests

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Pomoc krawiecka potrzebna

W zeszłym roku (hehe), tj. 29 grudnia 2010 udało nam się spotkać. W końcu. Był pyszny obiad, było wino, BYŁO nareszczcie. Nagadałyśmy się krótko, ale strasznie.. ważnie. Jedna z nielicznych rozmów, gdy dociera się do jądra sprawy i niespodziewanie zderza z nim. Dość boleśnie, choć człowiek zaczyna patrzeć na dotychczasowe obrazy jak przez nowe okulary (dla tych, co ich nie noszą - jak przez czystą, a nie zaparowaną szybę ;-). A dlaczego o tym piszę..? A bo z tego spotkania wyniosłam jeszcze jeden.. koc :-)
Dziurawy w dwóch miejscach, więc zabrałam go ze sobą, coby te dziury zlikwidować


 (ha, ale fajnie widać moje dłonie)


Pomysłów było kilka - słoik z miodem, kwiatek, słonko... A skończyło się na pszczołach, bo przecież ktoś w tym miosiowym ulu mieszkać musi:


Zdjęcia fa-tal-ne, przepraszam. Ale to i tak cud, że je zrobiłam.. Gdyby nie komórka, to pewnie by ich nie było wcale. Bo przyznam szczerze, że nie mam od długiego czasu motywacji na pisanie, wklejanie na blog zdjęć, robienie ich (!).. Kolejny raz zmobilizowała mnie ilość Odwiedzających i Stałych Gości - niewiarygodne biorąc pod uwagę, że milczałam tak długo. Dziękuję.


pozdrowienia
aga

PS Do Śpiochów wrócę :-) Pewnie w weekend wkleję komórkowe, ale zdjęcia!