Jestem wielką fanką magnesów na lodówkach. Moi przyjaciele i znajomi (a nawet zdarzyło się w kontaktach zawodowych :-D) z każdej wyprawy przywożą mi pamiątkowy magnes - to kangura na bumerangu z Australii, to znowu piękną kamienicę z Gdyni, żurawia z Gdańska (którego podziwiam! żurawia, ale magnes 3D jest prawie równie wspaniały).. Mogę tak wymieniać, ale że miało być o "masowych" magnesach tylko tytułem wstępu, przedstawiam Wam te, które wyszły spod moich łapek. Raz sobie usiadłam i spędziłam cudowny, długi wieczór na ich robieniu. Powstało ich wtedy... (kto zgadnie?) Tu jest odpowiedź:
STO :-) Każdy komplecik składa się z 3, 4 lub 5 sztuk, a mocne są jak nie wiem co - trzymają po 8-10 kartek A4!
Zrobiłam je ponad 2 miesiące temu, ale cały czas zapominałam im pstryknąć zdjęcia.
Zamieszczam 3 komplety, bo chyba wszystkich nie dalibyście rady obejrzeć ;-)
pozdrowienia
aga