Special Guests

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą etui. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą etui. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Się rozhajtali!

U Was też tak znajomi poszaleli?? Co rusz ganiam na jakiś ślub :-D Nie mówię, że mi się to nie podoba, bo podoba BARDZO. I zdjęcia kocham robić przy tych okazjach. Ale wachlarz kreacji mi się już skoń-czył. W tym samym ganiać jakoś nie tak i w związku z tym co rusz muszę ratować się dodatkami. Przynajmniej tak mogę.
Choć ostatnio wynalazłam torebkę, co by mi do "kreacji" pasowała, to mimo ceny mogącej uchodzić za korzystną i tak szalenie droga mi się wydała.
Dlatego wieczorem, gdy dziecię ululałam, siadłam sobie moim zwyczajem na podłodze wśród szarości moich ulubionych, bawełny w szare paseczki i sztywnika i zaczęłam dumać. NIEDŁUGO co najgorsze! Dumać nad torebką, co pomieści moją okropnie nieporęczną komórkę, dwie garście ryżu i portfel. I jak to zwykle u mnie bywa przy takich projektach, zanim obmyślę do końca, już szyję! Ile razy już sobie obiecywałam, że przemyślę DO KOŃCA to, co planuję uszyć.. Trochę mi to szycie skomplikowało, ale efekt mnie udobruchał :-) Po prostu mi się podoba!



Jest uszyta w stylu "szwy na wierzchu", bo zależało mi, aby była uniwersalna - pasowała zarówno do eleganckiego płaszczyka i mojej ukochanej sportowej bluzy, która właśnie w ten sposób jest uszyta.


Swoje miejsce znalazła też paryska metka ;-) RĘCZNIE wszywana


W środku nie mogło zabraknąć kółka na klucze i żabki, której praktyczność odkryłam jakiś czas temu - dzięki niej jednym ruchem wyjmuję dokumenty. W tak małej torebce nie ma to wielkiego znaczenia, ale w torbach XXL jest to genialne rozwiązanie.


Powiem Wam, że jej kształt tak mi się spodobał, że mam zamiar uszyć drugą, trochę większą. Zastanawiam się tylko, ile mi zajmie dojście do tego, jak ją szyłam..


Sprawdziła się cudownie, żałuję jedynie, że nie mam zdjęcia, gdy była noszona..


Koszt całości: 2,5 h szycia. Było warto. A torebki przynajmniej nikt takiej mieć nie będzie :-D


 A do kompletu uszyłam sobie jeszcze proste etui na telefon. I całość pięknie gra.


Ciekawa jestem, co będzie kolejnym tworkiem z tego materiału. Bo spodobał mi się niesłychanie!


pozdrowienia
aga

wtorek, 18 października 2011

Etui na laptopa z filcu tym razem

Takiego puchatego etui jeszcze nie miałam (i mieć nie będę, bo poleciało do Natalii, którą słonecznie pozdrawiam). Zamiast ociepliny między materiałami, użyłam dwóch warstw filcu, które wzmocniłam flizeliną. Teraz sama przymierzam się do uszycia filcowego pokrowca, bo pomysł Natalii wśród oglądających efekt końcowy zbierał dobre opinie. Notes filcowy juz mam od dawna, może czas na coś większego.

Oto kto HUHA na drogi sprzęt ;-)


Początkowo miałam użyć zamek zbliżony do koloru filcu, ale gdy przymierzyłam ten groszkowy, nie mogłam się mu oprzeć.


Jeszcze spojrzenie z oddali


i pozostaje mi znów przeprosić za jakość zdjęć - prześwietlone i komórkowe..



A następnym razem będzie o przepięknych tasiemkach prosto z Japonii i zbliżającym się już wielkimi krokami obiecanym torbowym CANDY :-)

pozdrowienia
aga

niedziela, 20 lutego 2011

Wyniki zgadywanki i nagroda!

Tajemniczym zawiniątkiem było..

ETUI na kredki

Fajnie było się z Wami pobawić - zwykłe zdjęcie, a TYLE pomysłów! I pomyśleć, że takie zawiniątko wygenerowało tyle odpowiedzi


Oczywiście wszystko szyte podczas popołudniowej drzemki mojego dziecia kochanego. I jak zwykle NA STYK 8-)

Trochę szczegółów:
* okienko winylowe do zaznaczenia, czyje są kredki  

* wszyta metka - żeby synek mógł pochwalić się, jaką ma zdolną mamę haha ;-)

* domki - kamieniczki, które z wielkim trudem (z powodu braków technicznych :-/) przenosiłam na materiał, ale chyba się opłaciło. I mimo że są czarno-białe, ja widzę je na kolorowo :-D

Całość oczywiście można prać, choć wydaje mi się, że jak jasna tkanina przejmie kolory kredek, etui będzie bardziej prawdziwe/kredkowe

A po zakończeniu zabawy w rysowanie, znowu można złożyć w kosteczkę i schować do szuflady

Prawidłową odpowiedź w zgadywance w poprzednim poście podała minimysz. I Ciebie minimyszo poproszę o adres, aby móc wysłać Ci malutką nagrodę! Jaką - o tym będzie m.in. w następnym poście :-)

pozdrowienia
aga

niedziela, 23 maja 2010

Etui na komórkę na specjalne życzenie

Jestem, żyję i działam. Dziękuję za wszystkie życzenia powrotu do zdrowia dla Małego - pomagają :-)

Przy maszynie spędzam zaledwie promil czasu, bo go nie mam, nawet skrawka! Ale siąść raz musiałam, bo czyjaś komórka rozpaczliwe wołała o schronienie. I tak powstała mięciutka skarpetka z misiem wyhaftowanym swobodnie:


W środku naprawdę przytulnie, bo wyściałane dzianiną bawełniną w kolorze pudrowego różu (szkoda, że nie zdąrzyłam zrobić zdjęcia z wywiniętym kołnierzem, bo pokrowiec robił się wtedy naprawdę uroczy)


Ale jest już u nowej właścicielki i tylko te 3 zdjęcia mi po nim zostały :-)


Pozdrawiam Was i dziękuję za tyle ciepłych słów w komentarzach! To dzięki nim nastapiła mobilizacja (mimo braku czasu) i ten post ujrzał światło monitora.
aga 

piątek, 14 maja 2010

Kolejny pokrowiec tym razem z kocim haftem

Długo mnie nie było.. bo byliśmy z Małym w szpitalu :( Długo by też pisać o "lekarzach", którzy tylko z nazwy nimi są. Upór mój i intuicja uratowały nas przed groźnymi konsekwencjami (po DRUGIEJ wizycie u naszego pediatry, który stwierdził, że "tak może być mimo przyjmowania leku", bez zastanowienia poszłam do innego. Tyle że ten inny bez namysłu skierował nas od razu do szpitala. Wszystkie 3 wizyty miały miejsce w ciągu 48h). Jesteśmy juz w domu. A ja w ramach dochodzenia do siebie usiadłam i uszyłam drugi pokrowiec. Ale od początku: ten z sówką został zapakowany i wręczony jako prezent.


Podobał się BARDZO :-) Niestety, okazał się za mały na laptopa właścicielki.

Dlatego powstał nowy - większy i z innym motywem, bo kocim


Zastosowałam inny zamek - chyba nawet bardziej mi się podoba ;-)

I przeszyłam go dodatkowo - tak wygląda zdecydowanie fajniej, prawda?

A padło na kociaka, bo to wielka fanka tych futrzaków


Pozdrawiam Was wszystkich (!), bo Panowie tu też zaglądają :-) i strasznie się cieszę, że sówka tak podbiła Wasze serducha!
aga

poniedziałek, 3 maja 2010

Etui na laptop i swobodny haft

Tuż przed wyjazdem na Parowozjadę uszyłam etui na laptopa. Niby nic, ale ponownie (czyli drugi raz) spóbowałam haftu swobodnego. Śmieszne to trochę, bo przy braku wprawy nie wie się, CO z tego wyjdzie. Trochę drżałam, bo jak zaczęłam już widzieć, że jednak COŚ z tego wychodzi, to coraz bardziej bałam się, że COŚ nie wyjdzie ;-) Ale nie było tak źle. Przekonałam się do haftu swobodnego chyba na dobre. W każdym razie bać się już nie boję, bo kolejny projekt, który jest na maszynie, też się udał, jeśli chodzi o obrazek z nici. Ale o tym później. Miało być o etui i oto ono:



Tym razem na większego laptopa



Z sówką, która mnie urzekła, jak zobaczyłam ją w sieci



Wprawdzie różni się od oryginału, bo haftowana była "ręcznie", ale odrobina jej uroku przeniosła się na materiał :-)



Zaszalałam z podwójnym suwakiem - przynajmniej będzie wygodne dla osoby prawo- i leworęcznej



No i wygodnie dla komputera - milutko i mięciutko, dzięki bawełnie i grubej ocieplinie



I metka (z drugiej mój podpis ;-)



Mam nadzieję, że pogodna sówka choć odrobinę rozchmurzyła Wasze buzie!
aga

czwartek, 22 kwietnia 2010

Skórzana torba

Dokładnie 6 lat temu dostałam od Taty kawałek skóry cielęcej. Ładny (dosłownie i w rozmiarach) kawałek. Poszyłam z niego masę etui na komórki i porozdawałam znajomym, rodzinie, przyjaciołom. Moja Mama i koleżanka mają i UŻYWAJĄ je do DZIŚ!! Bez przerwy. Niesłychane, jaka prawdziwa skóra jest silna i odporna na działanie czasu. Tak po tych 6 latach wygląda etui mojej Mamy:


Do Guśki muszę się wybrać kiedyś (w końcu) i też dla zabawy zrobić fotkę.

Z reszty skóry postanowiłam uszyć coś dla siebie. I powiem szczerze, że nie wiem, JAK ja to wtedy zrobiłam. Uszyłam torbę, potem jej wnętrze bez wykroju, bez doświadczenia, nawet bez dobrej maszyny, bo stary poczciwy Łucznik mojej Mamy "przeskakiwał" - tak że z zygzaka robił się nagle ścieg prosty, prosty nagle wydłużał się.. i inne cuda (trochę widac to na etui).

Ale od początku:
1. Znalazłam jakiś szkic kociaków
2. Do teraz zastanawiam się, jak je (kociaki) wyszyłam na torbie, bo ślady igły i stopki pozostawione na skórze przeczą moim mglistym wspomnieniom pracy nad tym - tu mała dygresja: jak zobaczyłam, ile supełków zrobiłam, to zrobiło mi się słabo (na pewno powyżej 500!) - człowiek młody, ambitny.. ;-)
3. Z drugiej strony bez obniżania ząbków wypisałam swoje imię ;-) (jak? nie wiem, bo teraz moja koordynacja nawet przy obniżonych ząbkach w maszynie jest gorsza :-D)
4. Naszyłam foliowe kieszonki na sztywną i wodoodporną poszewkę
5. Doszyłam ucha ;-)
i odstawiłam ten marzycielski projekt do szafy... Nie pamiętam dlaczego. Może dlatego, że szyłam tylko z tego, co miałam, a chciałam wszyć zamek, którego w domowych czeluściach i skarbach nie znalazłam.
W każdym razie kilka dni temu ciekawośc mojego Synka odkryła pudło, w którym leżała zapomniana torba.

Aż pisnęłam! Od razu wiedziałam, jaki zamek wszyję (bo przecież teraz mam ich pełno!), wiedziałam, że przeszyję uchwyty..

I tak oto zamieszczam mój najbardziej rozciągnięty w czasie projekt. Grunt, że został ukończony (!) i mam nadzieję, że będzie mi dobrze służył.

Kotki w słońcu

podpis z drugiej, "odcielesnej" strony

na ramieniu

w ręce

zamek

Środek torby jest bardzo szczelnie przypinany na rzep - chciałam mieć możliwość prania w razie zabrudzenia. Skóry bym przecież nie zamoczyła. A tak naprawdę to, jak sięgam pamięcią, zamysłem moim było WYMIENIANIE środków. Chciałam uszyć ich kilka i zakładać w zależności od nastroju.

bez problemu mieści A4

kieszonki - na komórkę, dokumenty i klucze (lub aparat ;-)

Uff, w końcu stworzyłam tego posta. Dobrze, że przynajmniej to zabrało mi trochę mniej czasu niż szycie :-)

z wypiekami na policzkach pozdrawiam tych, co wytrwali do końca
aga