z której wyłonił się renifer. Śmieszny Brązowonosy Fefinfe (wg jego właściciela ;-). O 3 nad ranem założyłam mu ogłowie i mogłam go w całości obejrzeć
Zadziwiająco mało materiałów na niego potrzeba plus drewniany kij do miotły ;-)!
Zużywa jedynie tonę ociepliny do wypchania (głowa ma ok. 30 cm, a zmieściło się w niej prawie 2 metry 0,5 cm ociepliny!!! )
Upchnięta jest "na kamień" i przez to dosyć ciężko było przyszywać rogi i uszy
Ale jakoś dałam radę (pomijając dwukrotne przebicie palca nieostrą końcówką igły - naparstek skutecznie się schował na samym początku mocowania poroża)
Później doszły uszy, nos z cudownego brązowego filcu,
ogłowie w kolorze gorzkiej czekolady (mmm, uwielbiam tę tasiemkę!)
Domalowałam oczka markerem do tkanin (wstępnie miały być guziczki, ale sympatyczniej wyglądał z malowanymi)
i o świcie
spojrzał na mnie ten uszaty stwór :-)
Dziecię było ZACHWYCONE!
A ja wzruszona...