Special Guests

wtorek, 29 czerwca 2010

- Synku? - zaciekawiony spogląda na mnie, przełykając wodę z sokiem malinowym -

- Chciałbyś, żeby tu był... miś? - pytam, wskazując gładką powierzchnię szkła.
- Taaaaak.. - odpowiada bez namysłu. Kocham ten delikatny entuzjazm w jego głosie.
- To jutro, jak się obudzisz, na Twojej szklance będzie czekał na Ciebie malutki miś.


Miś wesoły, bo robiący fikołki.


Wcześniej tak sobie piło się z "pustej" szklanki,


a misiowa weselsza i bez obaw może kąpać się w zmywarce.


pozdrowienia
aga ("koleżanka szklanka" - hehe, tak na jednych WSPANIAŁYCH wakacjach zostałam nazwana przez moją przyjaciółkę "zbyszka-kieliszka")

środa, 23 czerwca 2010

Szycie origami

Dziś Dzień Taty. Cudowny dzień, trzeba zatem go podkreślić wyjątkowo, więc pomysły miałam dwa:
szyję krawat lub wersję mini krawatu z częścią koszuli, czyli kartkę. 
Padło na to drugie. W czasie pracy trochę pożałowałam.. W końcu się udało..


Ale OD POCZĄTKU:
znalazłam w sieci kilka projektów origami. Na papierze były genialnie proste. Zapamiętałam je z łatwością i tak siedziały w mojej głowie. Gdy zaczął zbliżać się koniec czerwca wpadłam na pomysł, aby powycinać trochę w... MATERIALE.


Wszystko wydawało się takie proste, rach-ciach, tkaniny pocięłam, przeszyłam gdzie trzeba i.. zaczęły się schody. Kołnierzyk okazał sie bardziej skomplikowany - nie dało się go już tak łatwo "odciąć" od koszuli, jak to się robiło przy papierze.

Jednak największą bombą okazał się KRAWAT.


Dziś wiem, że w ciągu tego czasu, ile się nad nim namęczyłam, uszyłabym co najmniej dwa w naturalnych rozmiarach. Pokłółam się nieziemsko, ale ostatecznie powstała wersja miniaturowa w kolorze gorzkiej czekolady


z elegancko przypietym kołnierzykiem za pomocą jednych z najbardziej lubianych przeze mnie perłowych guzików miniaturowych


Po otwarciu można przeczytać życzenia...


pozdrowienia
aga

niedziela, 20 czerwca 2010

Zapraszam na CANDY GIVEAWAY! VERLOSUNG! Częstujcie się :-)

102 Wspaniałych Gości, kilka tysięcy odwiedzin, kilkaset komentarzy i kilka cudownych bliższych znajomości - czy nie uważacie, że to aż 4 dobre powody do CANDY? :-D

Za nie wszystkie Wam

* DZIĘKUJĘ *

i dlatego też zapraszam Was na niekaloryczne

cukierasy

Z tej okazji uszyłam torbę - tak, właśnie taką liftingowaną. Z zewnątrz niegniecąca się tkanina, a na niej haftem swobodnym wyszyty domek i drzewka. A!, i dwa urocze guziczki przy rączkach ;-) i kieszonka winylowa w środku.
A że bardzo podobały się Wam magnesy, dodaję zestaw dla ROMANTYKÓW



Jeśli macie ochotę wziąć udział w tej małej uczcie:
1. wpiszcie proszę komentarz pod tym postem wraz z adresem swojego bloga/strony - chcę poznać Wasze miejsca :-)
2. w komentarzu napiszcie, co chcielibyście częściej widzieć na moim blogu i czy choć raz zainspirował Was do wykonania Waszej pracy (jeśli tak - kiedy, czym? koniecznie poproszę linka do Waszego dzieła powstałego w wyniku inspiracji :-))
3. zamieścicie powyższy obrazek na bocznym pasku swojego bloga/strony wraz z linkiem zwrotnym do tego posta
4. zapisy do 2 sierpnia, losowanie odbędzie się na następny dzień

KAŻDY może się zapisać :- ) Osoby nie piszące bloga, proszę o pozostawienie maila do siebie.
Jeśli będzie Was duuuuużo, z przyjemnością dołożę coś do zestawu, żeby paczka była milsza :-)

***
How to win the candy: just post my giveaway on your blog with the photo and link back to my blog right here, leave a comment here with your blog address. Contest ends August 2nd by midnight and the winner will be announced the next day.
***
Um an der Verlosung teilnzunehmen, müsst ihr einen Kommentar zu diesem Post schreiben bis zum 2. August und verlinken meine Verlosung auf eurem Blog - dazu dürft ihr obiges Foto nehmen. Jeder kann an der Verlosung teilnehmen, egal welches Land!
***

Zapraszam
I raz jeszcze dziękuję, że jesteście i.. zostajecie!
cukierkowa aga ;-)

PS A tu trochę zdjęć domkowej torby

z długimi uszami


i chwilowo skróconymi - dla tych, co w łapkach wszystko lubią nosić


zbliżenie na krajobraz


i już prawie w całej okazałości

sobota, 19 czerwca 2010

Domek na biżuterię

Kiedyś, dawno, dawno temu, kiedy w Polsce było na półkach pusto, moja chrzestna raz na rok rozświetlała tę szarą rzeczywistość swoim przyjazdem. Pełna optymizmu, uśmiechu, świetnie ubrana, z mnóstwem prezentów i zdjęć. Jak łatwo się domyślić przylatywała z zagranicy i swój pobyt zamieniała po prostu w bajkę dla mnie. Kolorowe rzeczy, gadżety szkolne, słodycze pakowane w pękatego słonia zamiast w torebkę... BAJKA. Mimo że było to dawno, pamiętam jak dziś, jaką za każdym razem sprawiała mi frajdę! I pamiętam, jak swój naszyjnik z drobnych pereł zawsze starannie chowała w atłasową miękką torebkę. Przypomniało mi się o niej w momencie, gdy wzięłam do ręki uszyty wczoraj domek


Zastosowanie grubej ociepliny plus mały rozmiar domku dało niesłychany efekt miękkości, której dotyk przywiódł z wielką siłą wspomnienia. Śmieszne, bo do tej pory sądziłam, że równie silne reminiscencje wywołuje jedynie zapach, zmysł powonienia.

Zdjęcia zrobiłam przed chwilą przy sztucznym świetle - kolory są niestety spłaszczone (oliwka przy zawieszce jest w ślicznym kolorze pudrowego różu), ale przynajmniej zgodnie z obietnicą SĄ :-)


Muszę przyznać, że zawieszka sprawdza się tu naprawdę wyśmienicie


Środek uszyłam z bawełny w biało-niebieskie paseczki - jak ja uwielbiam ten materiał! To niebieska wersja tego różowego - oba są niesamowite: miękkie i w miarę grube


Z tyłu wyszyłam trzy łodyżki z perłowymi kielichami w kolorach: pudrowego fioletu, bladego różu i ecru


A na sam koniec tej krótkiej sesji mój słonik zadomowił sie tam na dobre i wreszcie ma przytulny.. DOMEK!


Kreatywnego wieczoru (u mnie właśnie taki będzie)
aga

PS Zapraszam Was jutro na CUKIERKI!

Zawieszki do toreb, kosmetyczek..

Zrobiłam je jakiś czas temu jako małe uzupełnienie projektów z zamkiem błyskawicznym


coby się ich końcówka łatwiej dała złapać. I tuż przed północą W KOŃCU udało mi się użyć JEDNEJ (zawsze coś ;-).


Jutro mam nadzieję znaleźć czas na obfotografowanie bzdurki, która od teraz jest z "dynda" (określenie - rzeczownik - mojego synka na coś co.. dynda).

dobranoc
aga

środa, 16 czerwca 2010

Coś z niczego, czyli fartuszek w 5 minut

Znów jestem. Dzięki, że zaglądacie i zostajecie :-D Tylu Gości się już tu zadomowiło, więc postanowiłam, iż z przybyciem 100-go ogłaszam CANDY - żeby to uczcić! Ha, ciekawe, ile mam jeszcze czasu na przygotowanie niespodzianki ;-)

Nie wiem, gdzie ten czas tak pędzi ( i po co??), ale staram się nie dać zwariować. I dlatego powstał projekt minimalistyczny, czyli fartuszek letni. Letni, bo bez klapki na klatce piersiowej, dzięki czemu nie grzeje w upalne dni, a jednocześnie chroni przed podstępnymi plamami, które co rusz czyhają na czyste ubrania.


łączny koszt: 4,90 zł
czas na przygotowanie: 5 min. lub mniej
potrzebne materiały: podkładka na stół z grubej bawełny (ja kupiłam moją za 2,90 zł w IKEA), szeroka tasiemka bawełniana 1,5 m (2 zł)


Przeszywamy tasiemkę, żeby ładnie wyglądała, gdy zawiąże się kokardę


przyszywamy tasiemkę do podkładki


i chwilę później zakładamy gotowy fartuszek!


Mam nadzieję, że wybaczycie mi prostotę dzisiejszego posta, ale na więcej czasu nie mam :-)
pozdrowienia
aga

czwartek, 3 czerwca 2010

Fefinfe ONA :-)

Po ukończeniu pierwszego renifera obiecałam sobie, że był to pierwszy i OSTATNI Fefinfe!! Nawet za 200 zł! ;-), zarzekałam się. No i pewnie na zamówienie by nie powstał.. ale fascynacja mojego Synka Brązowonosym sprawiła, że powstała ONA :-)


Nie mogłam się oprzeć, żeby nie powołać jej do życia,


choć dziś było to trudne, gdyż palec wskazujący mojej lewej ręki wygląda od kilku godzin tak:


Teraz się już śmieję, ale wesoło nie było, bo odcięłam sobie 1/5 górnej części.. palca. 2 razy omal nie zemdlałam na widok kości i z bólu. Ech, nie pierwszy raz, gdy przecinam sobie hardkorowo dłoń.

Ale wracając do reniferka, wklejam jeszcze kilka zdjęć


Strasznie fajna jest ta tkanina w paseczki - świetnie się z niej szyje (z niej jest np. portfelik). Żałuję tylko, że nie widać jej pieknego koloru - pudrowego różu. Jest bardzo delikatny i wyrazisty, a na zdjęciach trochę płowy..


Wszystkie Wasze słowa wywołują u mnie taką radość, jaką u mojego Malucha wywołują wręczane mu uszyte przeze mnie zabawki. Dla unaocznienia tej przyjemności wklejam zdjęcia, kiedy wszystkie inne zabawki przestają istnieć i jest tylko TA - renifer :-)


Skrzydeł dodajecie i radość rozsiewacie zwykłymi słowami pod postami. Aż chce się szyć dalej i dalej! Bardzo Wam dziękuję, że jesteście. Bo też dzięki komentarzom poznałam Wasze blogi i goszczę w nich automatycznie za każdym razem, gdy zostawiacie u mnie ślad.

Brązowonose pozrowienia!
aga

wtorek, 1 czerwca 2010

Twórcza noc

z której wyłonił się renifer. Śmieszny Brązowonosy Fefinfe (wg jego właściciela ;-). O 3 nad ranem założyłam mu ogłowie i mogłam go w całości obejrzeć


Zadziwiająco mało materiałów na niego potrzeba plus drewniany kij do miotły ;-)!
Zużywa jedynie tonę ociepliny do wypchania (głowa ma ok. 30 cm, a zmieściło się w niej prawie 2 metry 0,5 cm ociepliny!!! )


Upchnięta jest "na kamień" i przez to dosyć ciężko było przyszywać rogi i uszy


Ale jakoś dałam radę (pomijając dwukrotne przebicie palca nieostrą końcówką igły - naparstek skutecznie się schował na samym początku mocowania poroża)


Później doszły uszy, nos z cudownego brązowego filcu,


ogłowie w kolorze gorzkiej czekolady (mmm, uwielbiam tę tasiemkę!)


Domalowałam oczka markerem do tkanin (wstępnie miały być guziczki, ale sympatyczniej wyglądał z malowanymi)

i o świcie


spojrzał na mnie ten uszaty stwór :-)


Dziecię było ZACHWYCONE!

A ja wzruszona...