A właściwie to uwielbiam! Wtedy wszystko łatwiej mi idzie - od razu jest pomysł, nie spędzam wieków na wyborze materiałów, bo już w głowie wiem, jakich użyję. Tak też było z Haniowym kalendarzem - kiedy go wyciągnęła i stwierdziła, że dopiero minął miesiąc, a rogi ma już wytarte... Długo nie musiałam myśleć, co tamtym razem uszyję - OKŁADKĘ, którą widziałam u Care.
Na zatrzask i z miejscem na długopis :-)
Z imieniem, żeby nie było wątpliwości, czyj jest kalendarz (tu niefortunnie zapisałam oryginalne zdjęcie z moim podpisem w "superodpowiednim miejscu" - gapa)
Ale tu przynajmniej widać, do kogo należy kwiatuszkowy notes
do jutra (I hope.. :-)
aga