Special Guests

sobota, 30 lipca 2011

Girlanda i co z tymi torbami (?)

Jakie było moje zdziwienie, gdy dziś rano uświadomiłam sobie, że to JUŻ weekend. Pisząc w poprzednim poście o planach blogowych, byłam pewna, że mam co najmniej 3 dni. Ale słowo się rzekło, zatem pokazuję Wam girlandę, którą zrobiłam ze skrawka pasiastej bawełnianej dzianiny. Pozostał mi dłuugi pas, który do niczego nie chciał się nadać. Całe szczęście go nie wyrzuciłam, tylko pocięłam na 16 małych i tak oto powstała girlanda, która była ozdobą na urodzinach synka koleżanki ze studiów:

 


BARDZO chciałabym pokazać Wam już te moje torbiszony ukochane, ale nie mam ich ładnych zdjęć. Wszystkie zrobione komórką, spłaszczone, nieostre czasami, wyblakłe (jak te z girlandą lub dionosalem) - jak patrzę na zdjęcie i oryginał, to tak jakbym widziała dwie różne torby. Takie byle jakie fotki w ogóle nie oddają ich uroku, praktyczności, zwiewności lub sztywności (bo są różne wersje). I co ja mam zrobić? Kiedy Wy znajdujecie czas na robienie takich pięknych zdjęć? Dla mnie sama myśl o podłączaniu aparatu do komputera przyprawia o mdłości i momentalnie rezygnuję z sesji fotograficznej, bo najnormalniej w świecie nie-mam-na-to-czasu :/

pozdrowienia
aga

piątek, 29 lipca 2011

ŁAAAAA, ŁAAAAA..!! DinoSAL

No to jeszcze raz - może tym razem załaduje się wszystko dobrze.

Daaaawno nie widziałam się z moją koleżanką, która przez długi okres niewidzenia zdążyła wybudować się na wsi. Zostaliśmy zaproszeni na niedzielne popołudnie, a że ona również jest mamą małego kowboja, postanowiłam coś wyczarować dla chłopaków. (Oby takich pretekstów do szycia było więcej, bo to był pierwszy raz od bardzo długiego czasu, kiedy usiadłam przy mojej, już zakurzonej (!), maszynie).


Roboty przy maskotce Georga było dużo więcej niż przy Peppie. Choć wiem - nie widać ;-) Ale wierzcie mi - przyszywanie zębów było ciut - powiedzmy - "stresujące".

Efekt był taki (zdjęcia robione o 1 w nocy, zatem żółte i pełne cieni):


A tu tuż przed spakowaniem do torebeczek: łaaaa, łaaaa! (wybaczcie, ale nie mogę się powstrzymać, żeby Was nie postraszyć, jak widzę Georgowego dinozaura ;-)

 

Dzięki temu, że post źle się wcześniej zapisał, mogę od razu pokazać Wam koszulki na prawowitych właścicielach:



Radośc mojego synka, gdy zobaczył, że dla niego też jest koszulka, była bezcenna!


A tu sprawdzanie, czy dinoSALe są takie same:


Mam nadzieję, że koszulki będą służyć długo. Póki co nasza jest po pierwszym praniu i wygląda jak nowa. ŁAAAAA!


Zapraszam w weekend - będzie drobny post o girlandzie na urodziny.
pozdrowienia
aga