Gdzieś trzeba przechować drobne, ale jak cenne, pamiątki z dzieciństwa: pozytywny test ciążowy, pierwszy smoczek, tycie skarpetki, które gdyby nie były noszone, nigdy bym nie uwierzyła, że pasowały (!), pierwsza kartka urodzinowa z Australii od cioci Justysi.. Te wszystkie skarby musiały mieć przytulne miejsce, gdzie mogłby zachować moc wspomnień. Skrzynia po winie dopasowała mi idealnie:
środa, 27 stycznia 2010
Drugi zegar na nieświadome zamówienie
Mój synek jest fanem, WIELKIM fanem zegarów pod każdą postacią. Nie musiałam długo czekać, aż zauważy nowy na ścianie w kuchni. Jego okrzyk był nieziemski! :D Chciał go oglądać w rękach, móc go dotykać z każdej strony, pytając o każdy szczegół. Wskazówkami był tak zafascynowany, że aż trząsł się, aby się opanować i ich nie ruszać. Tak wzruszyła mnie ta reakcja, że zapytałam go, czy chciałby mieć taki zegar w swoim pokoju (jeden na ścianie wisi OBOWIAZKOWO, ale wskazówki są ZA szybką). Na odpowiedź nie czekałam długo :-) I tak oto powstał Kubusiowy zegar dekupażowy:
Ten za to ma inne właściwości od tego, który wisi w mojej kuchni - na dzwięk jego rytmicznego tykania powoli zamykają się oczy, uspokaja dusza, uśmiechają usta... No zawsze mnie usypa w fotelu, nad którym wisi :-)
Ten za to ma inne właściwości od tego, który wisi w mojej kuchni - na dzwięk jego rytmicznego tykania powoli zamykają się oczy, uspokaja dusza, uśmiechają usta... No zawsze mnie usypa w fotelu, nad którym wisi :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)