Special Guests

wtorek, 20 września 2011

Worek na kapcie. Z ciuchcią, i z rakietą, i z pszczółką..

Tym razem się ubezpieczyłam :-D To moje dziecię wymusza na mnie całkiem nieświadomie dużo więcej pracy, zmusza do kreatywności - naprawdę niezły z niego motywator.

Uszyłam. Nocą. Worek z bardzo chcianą ciuchcią. Położyłam go naszym zwyczajem na dużym cyklopie, aby Mały po obudzeniu od razu go zauważył. I jaki był mój uśmiech, gdy rano usłyszałam radosne: "O! Z ciuchcią!"! Po tonie głosu wiedziałam, że zaskoczyło, bo o taki chodziło od samego początku.





A ja w rozpędzie uszyłam jeszcze jeden, z rakietą,


którą może podróżować każdy



a dzięki winylowemu okienku można worek bez obaw wyprać, a po wyschnięciu wprowadzić kapitana ponownie na pokład ;-)

Z resztek materiału uszyłam jeszcze coś dla dziewczynki


Będzie jak znalazł na prezent albo ktoś z podczytywaczy zapragnie go mieć

I jeszcze trochę o moim psisku. Gończym polskim, którego blogowa kasia omyłkowo wzięła za jamnika ;-) To teraz prostuję to z całą:

elegancją



sportową energią



pasją łapania



miłością do pływania



i niespotykaną wręcz radością życia i pogodą ducha!



pozdrowienia
aga