Special Guests

niedziela, 25 kwietnia 2010

Powrót do przeszłości

Jak sięgam pamięcią, zawsze coś majsterkowałam, lepiłam, szyłam, kleiłam, wycinałam, malowałam... Dziś będąc u Rodziców, rozejrzałam się wokół i po krótkim wpatrywaniu się w to, co tak doskonale znane i przez to niezauważane, wyłuskałam parę moich "dzieł" nawet sprzed ponad 10 lat! Jak to fajnie pisać daty na tym, co wyszło spod własnych łapek

w dolnym prawym rogu napis: aga '01

Dziewczynki (tak nawet został nazwany okres, w którym namiętnie je robiłam) "trzaskałam" jedna za drugą. Z głowy wystrzeliwały mi pomysły jak popcorn. Rozdałam ich masę, ostała się tylko jedna, którą odnalazłam w łazience. Włosy z muliny, kokardki wiązane pęsetą z pojedyńczej nitki, rączki z kordonka, nóżki z tasiemki satynowej, kolorowy papier i kartonik po moich perfumach. Ach, i srebrny pisak.

W kuchni wisi i wesoło się uśmiecha słoneczko. Widać na nim już ząb czasu (albo ząb kogo innego..), ale ile razy na nie spoglądam, sama się śmieję.

ma spokojnie ponad 10 lat, bo jeszcze przed erą Dziewczynek je robiłam

To było na wejściu do kuchni. A teraz rzeczy, które dla kuchni zostały stworzone:

1. Pojemnik na bułkę tartą - robiony na superszybko, bo od dostania go, namalowania i oddania w użytkowanie upłynęło 7, może 10 minut. Kwiaty na szkle udało się szybko wysuszyć, ale na zakrętce widnieje dowód, że BYŁ wtedy pośpiech


ślady presji czasu


2. Pojemnik na liście laurowe - miał pasować do tego od bułki, ale przy nim siedziałam kilka godzin. Do dzisiaj pamiętam, jak męczyłam i cyzelowałam te kępy stokrotek - nigdy później tego nie powtórzyłam


i widok na zatyczkę


3. Kwietna butelka na alkohole coby się elegancko prezentowały na stole


Chyba nigdy nie została wykorzystana w swej roli :-D Ale dzielnie stoi i stara SIĘ prezentować ;-)


Opuszczając kuchnię wpadłam na lusterko w przedpokoju



i masę portmonetek filcowych na drobne. Tu dwie:


i z zamkiem


I to by było na tyle z mojej podróży sentymentalnej. Ciekawe, co bym znalazła, przeszukując swój dom.. :-) Pewnie nic, bo dopiero od niedawna zaczęłam robić coś też dla nas, siebie. Tak to zawsze wszystkie moje prace wywędrowywały do przyjaciół i rodziny. Gdyby nie zbiory Rodziców, chyba bym zapomniała, w ile różnych rzeczy konkretnie się pakowałam.

Znów z wypiekami na policzkach, bo tym razem już przesadziłam z długością, pozdrawiam najwytrwalszych!
aga

6 komentarzy:

  1. Fajna podróż sentymentalna do prac z okresu "wczesna Aga" :)
    Też tak mam, że większość moich wytworków powędrowała do "krewnych i znajomych królika".Nie zostały nawet uwiecznione na zdjęciach.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ cudowne sentymentalne pamiątki :) Zazdroszczę. Za kolejne 10-ki latek ich wartość będzie jeszcze większa :) Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tez miałam taki czas , ze malowałam na szkle.
    Wiekszość moich prac poszło do ludzi.
    Został mi jeden malutki słoiczek

    OdpowiedzUsuń
  4. Super powrót do przeszłości, ciekawe co będzie za następne dziesięć lat bo jak widać ciągle się rozwijasz:) malowane butelki są świetne, do dziś je bardzo lubię

    OdpowiedzUsuń
  5. Kreatywna z Ciebie osóbka :) Śliczne rzeczy tworzysz, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że zostawiasz po sobie ślad :-)