Special Guests

wtorek, 29 czerwca 2010

- Synku? - zaciekawiony spogląda na mnie, przełykając wodę z sokiem malinowym -

- Chciałbyś, żeby tu był... miś? - pytam, wskazując gładką powierzchnię szkła.
- Taaaaak.. - odpowiada bez namysłu. Kocham ten delikatny entuzjazm w jego głosie.
- To jutro, jak się obudzisz, na Twojej szklance będzie czekał na Ciebie malutki miś.


Miś wesoły, bo robiący fikołki.


Wcześniej tak sobie piło się z "pustej" szklanki,


a misiowa weselsza i bez obaw może kąpać się w zmywarce.


pozdrowienia
aga ("koleżanka szklanka" - hehe, tak na jednych WSPANIAŁYCH wakacjach zostałam nazwana przez moją przyjaciółkę "zbyszka-kieliszka")

9 komentarzy:

  1. MISIOWATA szklanka przepiekna.Misie nurkuja...w soku malinowym:-)
    A ja zostalam nazwana HALUTKA a moj kolega Zbyszek -ZBYLUTEK i probowano nas 'ozenic',ale oboje bylismy na to wyjatkowo odporni:-)
    Calusy-psiankaDK

    OdpowiedzUsuń
  2. też mam koleżankę Zbyszka :)i też ochrzczono mnie koleżanka szklanka :) ale się uśmiałam, dawno tych zwrotów nie słyszałam :)

    misio na szklance fajowy
    :)
    PS Torba z kotem, robi furorę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Urocza misiowa szklaneczka. Jak ja zrobiłaś,jeśli wolno spytać? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Psianka, jak fajnie, ze jeden post wyzwolil tyle wpomnien: )

    Nika, ja tez smieje sie na wspomnienie tamtych dni. A co do torby: STRASZNIE MNIE TO CIESZY! :)

    Aneczka, zadna tajemnica: ) za pomoca pasty do wytrawiania szkla

    Pozdrowienia Dziewczyny!
    aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Synek na pewno zachwycony pomyślał, że Mama czarować potrafi. Spodobało Mu się na pewno więc teraz będziesz musiała wszystkie naczynia "wytrawiać" ale czego się nie robi dla naszych dzieci... Czekam na talerzyk w renifery ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. super pomysł! misiaki każdemu maluchowi się podobają :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie teraz to jego ulubiona szklanka. Fantastyczny pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny pomysl z ta szklanka :)
    a z "opejatoja" to sie usmialam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Och, ten miś przywołuje wspomnienia... Gdy jeszcze byłam w gimnazjum, czyli prawie 10 lat temu, moja dobra koleżanka, mieszkająca w Domu Dziecka, lubiła zawsze dać komuś coś do siebie. Nawet najmniejszy drobiażdżek. A ja lubię najmniejsze drobiażdżki :) Dziurkaczem wycięła w papierze takiego właśnie misia, napisała coś na nim i przylepiła go w moim piórniku. Miś mieszka w piórniku do tej pory :)
    Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że do takich rzeczy są dziurkacze i nie wiedziałam, co to scrap ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że zostawiasz po sobie ślad :-)