Special Guests

poniedziałek, 28 listopada 2011

Skrzynka na wino. Wino dla dwóch Ag

To chyba najdłużej robiona przeze mnie skrzynka! Dwa lata z kawałkiem. Aż wreszcie się doczekała finiszu, bo i urodziny były w określonym dniu.


I jak na ironię od maja jej jeszcze nie wręczyłam, bo nie było okazji do spotkania. Na dobrą sprawę dzięki niej wiem, jak długo nie widziałam się z osobą, dla której została wykonana..

Nic to - jest pełna, pyyyszne wino w środku i mam nadzieję, że gdy się w końcu spotkamy, nie na jednym się skończy.


No i że się spodoba.. I nie wyląduje w koszu po opróżnieniu butli.


pozdrowienia
od nadal kaszlącej agi

sobota, 12 listopada 2011

Biało-czarno, a jednak w kolorze

Wyciągneliśmy z synkiem z głębi szuflady zeszłoroczne kule śnieżne. Z pozytywkami, które nabrały dla mnie nowego znaczenia, gdy ponownie ujrzałam tę nieziemską dziecięcą fascynację czymś, co kiedyś było dla mnie symbolem kiczu. Wiecie, że w listopadzie, bez śniegu, nastroju, choinki, Last Christmas w markecie ;-), niczego związanego ze świętami, poczułam MAGIĘ. Wystarczyło spojrzenie na te szeroko otwarte oczka, połykające wręcz widok unoszącego się śniegu w małej otchłani kuli. To była esencja wszelkich pozytywnych uczuć - ale w głównej mierze wszechogarniającej fascynacji, radości i ciekawości. A w tle kanciasta muzyka Jingle Bells i What a Wonderful World, którą nagle dziwnym sposobem z przyjemnością wpuszczałam do moich uszu..

I zrobiło się tak świątecznie, że pchnęło mnie do maszyny, zarwania nocy i rozpoczęcia ery pingwina. Bo tu tylko trzy, ale na warsztacie czekają ciałka kolejnych.
Początkowo chciałam uszyć je z lnu, ale znalazłam w swojej pracowni zapomnianą dzianinę - grubą i mięsistą, no cudną, która idealnie nadała mi się na równie grube brzuszki pingwinków.


Pierwszy z pingwiniej rodziny trafił do Kahy (która wpada do nas zawsze jak po ogień), coby ugasić jej wieczny pośpiech. Mam nadzieję, że poskutkuje na następny raz :-P


A jeśli chodzi o tasiemki - to one naprawdę są prosto z Japonii i nie wiem, gdzie można je kupić w Polsce. Dostałam razem z nimi jeszcze dwie książki po japońsku czy koreańsku, ale o nich później, bo to prawdziwe biblie szycia, kopalnie pomysłów i oceany inspiracji.

do następnego pingwinowego razu
aga

poniedziałek, 31 października 2011

Prezent prosto z Japonii

Większości z nas pielęgnowana pasja daje masę satysfakcji i radości. Kiedyś może była radą na nudę, obecnie staje się coraz częściej odskocznią od rutyny, tego niesłychanego wszędobylskiego pędu, pozwala na chwilę spowolnić galopujący czas. A jeśli nie spowolnić, to przynajmniej ułatwia nam znaleźć się w tym codziennym 24-godzinnym zawirowaniu, gdy umysł spowalnia, bo koncentruje się na precyzyjnym wykonaniu zadania. Manualnym wykonaniu. No kocham to! I mimo że dobiega do mnie czasami "kup to w sklepie, zapłacisz grosze, zaoszczędzisz czas", to ja wolę spędzić kilka godzin na uszyciu, wykończeniu i dopieszczaniu owego tego.
Są też osoby, które uwielbiają to, że ja tak kocham moją pasję. I niebezpiecznie napędzają ją robiąc mi takie prezenty! BARDZO ZA NIE RAZ JESZCZE DZIĘKUJĘ :-D

Uwielbiane przeze mnie bawełniane tasiemki, pasujące dosłownie do wszystkiego




i tradycyjne, które ożywią każdy projekt









Oczywiście już powstały etui na telefony z wykorzystaniem niektórych, ale w euforii szycia i przekazywania ich dalej zapomniałam zrobić im zdjęcia. Jeśli kolejnego twora znów nie skończę w środku nocy, pstryknę mu zdjęcie z kolorową przyjemnością.

pozdrowienia
aga

niedziela, 30 października 2011

Zrób sobie przyjemność z prasowania

Lubię prasować, bo to mnie niesłychanie odpręża. Nawet góra prania mnie nie przeraża tak długo, jak wiem, że nie muszę się spieszyć, bo następna robota czeka. Dlatego zwykle prasuję, gdy Mały już śpi, a ja nie muszę ze wszystkim tak niesłychanie gnać i pędzić.
Jedną rzeczą, która w tym całym poukładanym planie mnie nieustannie lekko irytowała, była osłona deski. Jej kolor, jej lata, i jej stan. Dziurka przez duże "D", którą celowo nieustannie powiększałam, aby mieć kopa do zrobienia nowego wdzianka dla mojej pomocnicy. No i dziś pękłam. Oto moja nowa stara deska do prasowania:



A wyglądała tak:


Choruję już od 3 tygodni, na tyle mocno, aby być skutecznie wycieńczona. Musiałam uszyć coś, co zabierze mi ciut czasu, a da duży efekt. Polecam Wam wszystkim!
potrzebne materiały:
 - tkanina 50 cm x 1,40 cm
 - sznurek (z odzysku o czym niżej)
 - maszyna, nici i chwila czasu
całkowity koszt: to koszt samego materiału - u mnie to 23 zł, ale gdybym użyła czystego, bez wzorów zamknęłoby się to nawet w 6 zł!
czas: 20 min

Odrysowujemy deskę na lewej stronie materiału:


Wycinamy z naddatkiem 8 cm z każdej strony.
Wspomniany wcześniej sznurek wycinamy razem z tunelem ze starego pokrowca. Następnie zszywamy razem z nowym materiałem


(widać, że z odzysku, bo różowy kolor jest widoczny, jednak pod spód deski podczas prasowania nie mam zamiaru zaglądać :-)

Stary materiał wyrzucamy do śmieci


i cieszymy się na wieczorne prasowanie :-D


I duża UWAGA dla tych, co użyją materiału typu góra-dół, tj. gdzie ma znaczenie, z której strony patrzymy na wzór. Bo jak widzicie u mnie cyfry są do góry nogami. Przy tym chaosie nie ma to tak dużego znaczenia, ale jeśli użyjecie np. materiału z reniferami ciągnącymi sanie, to fajnie byłoby patrzeć na bez obawy, że zaraz wszystkie prezenty z sań im wypadną i dojadą do nas z niczym ;-).

pozdrowienia
aga

środa, 26 października 2011

Koci post

Dziś prawie że milczkiem, bo w rzeczywistości mowę mi odjęło, tak mi krtań jakiś wirus zaatakował.

Kota chyba jeszcze nie było :-) No to MIAU







pozdrowienia
aga

wtorek, 18 października 2011

Etui na laptopa z filcu tym razem

Takiego puchatego etui jeszcze nie miałam (i mieć nie będę, bo poleciało do Natalii, którą słonecznie pozdrawiam). Zamiast ociepliny między materiałami, użyłam dwóch warstw filcu, które wzmocniłam flizeliną. Teraz sama przymierzam się do uszycia filcowego pokrowca, bo pomysł Natalii wśród oglądających efekt końcowy zbierał dobre opinie. Notes filcowy juz mam od dawna, może czas na coś większego.

Oto kto HUHA na drogi sprzęt ;-)


Początkowo miałam użyć zamek zbliżony do koloru filcu, ale gdy przymierzyłam ten groszkowy, nie mogłam się mu oprzeć.


Jeszcze spojrzenie z oddali


i pozostaje mi znów przeprosić za jakość zdjęć - prześwietlone i komórkowe..



A następnym razem będzie o przepięknych tasiemkach prosto z Japonii i zbliżającym się już wielkimi krokami obiecanym torbowym CANDY :-)

pozdrowienia
aga

piątek, 14 października 2011

Dzień Nauczyciela, czyli jak wyprostować gapiostwo

Właśnie, jak w tytule. Nie wiem, w jakim ja świecie żyję, ale olśniło mnie dziś w przedszkolu.. Kwiatki tu, kwiatki tam.. Ta dam - zapomniałam! Odprowadziłam dziecię do sali i jeszcze przed pracą siadłam do maszyny, żeby sklerozę wyleczyć szyciem. I tak powstały trzy zakładki dla Pań opiekujących się moim przedszkolakiem:


Żeby nie było problemów - wszystkie trzy takie same :-) ale podpisane imionami, żeby się nie myliły



Pozostało je szybko "zapakować"



i były gotowe do wręczenia przyszłym Właścicielkom.


Jak to dobrze mieć w domu maszynę...

pozdrowienia
aga

wtorek, 20 września 2011

Worek na kapcie. Z ciuchcią, i z rakietą, i z pszczółką..

Tym razem się ubezpieczyłam :-D To moje dziecię wymusza na mnie całkiem nieświadomie dużo więcej pracy, zmusza do kreatywności - naprawdę niezły z niego motywator.

Uszyłam. Nocą. Worek z bardzo chcianą ciuchcią. Położyłam go naszym zwyczajem na dużym cyklopie, aby Mały po obudzeniu od razu go zauważył. I jaki był mój uśmiech, gdy rano usłyszałam radosne: "O! Z ciuchcią!"! Po tonie głosu wiedziałam, że zaskoczyło, bo o taki chodziło od samego początku.





A ja w rozpędzie uszyłam jeszcze jeden, z rakietą,


którą może podróżować każdy



a dzięki winylowemu okienku można worek bez obaw wyprać, a po wyschnięciu wprowadzić kapitana ponownie na pokład ;-)

Z resztek materiału uszyłam jeszcze coś dla dziewczynki


Będzie jak znalazł na prezent albo ktoś z podczytywaczy zapragnie go mieć

I jeszcze trochę o moim psisku. Gończym polskim, którego blogowa kasia omyłkowo wzięła za jamnika ;-) To teraz prostuję to z całą:

elegancją



sportową energią



pasją łapania



miłością do pływania



i niespotykaną wręcz radością życia i pogodą ducha!



pozdrowienia
aga