Special Guests

niedziela, 26 września 2010

Liftingujemy pasek od torby fotograficznej

Niesłychanie cenię sobie blogi, dzięki którym - obok wora inspiracji i uczty dla oczu - mogę się również czegoś nauczyć. Niestety w głównej mierze są to blogi zagraniczne, bo tam najczęściej znajduję tutoriale. I żeby polepszyć nieco polskie statystyki ;-), zapraszam Was na minikurs liftingu zużytego i nadającego się do wyrzucenia paska od torby fotograficznej - będziemy doprowadzać go do takiej postaci:



Pasek miał już swoje lata i kompletnie się rozwalał


jedynie taśma i karabińczyki trzymały fason



Do szycia wybrałam materiał, który miał ożywić taśmę. Zdecydowałam się na łączkę, bo z torbą fotograficzną latam głównie wiosną i latem, a nawet zimą będzie to fajny, wesoły akcent. Szerokość paska materiału zależy od naszej wizji - ja wycięłam taki, aby po zszyciu i wywróceniu na prawą stronę był tylko o kilka milimetrów węższy od czarnej taśmy, służącej za podkład


Pozbywamy się matalowych elementów


Składamy pasek łączki lewymi stronami do siebie, zszywamy i wyracamy na prawą stronę


Zaprasowujemy tak, aby szew był na środku (końcówka nożyczek go wskazuje)


i naszywamy na obie taśmy szwem do dołu, zakładamy metalowe elementy i..:


mamy gotową jedną połowę paska


Pozostaje część, która znajduje się na ramieniu (zdjęcie na samej górze robiłam sobie sama i nie dałabym rady zrobić go, gdyby pasek wisiał tam, gdzie powinien, czyli na ramieniu). Odrysowujemy na NIEFARBUJĄCYM materiale kształt "poduchy". Wycinamy dwa kawałki z 1,5 cm rezerwą na łukach i 3 cm na końcach i - UWAGA - szyjemy NIE po kredce, ale 0,5 cm od niej na zewnątrz JEDYNIE po łukach. Stosujemy ten zabieg, aby gruba "poducha"/gąbka zmieściła się w powstałej kieszeni i aby był lekki zapas na przeszycie w rowku biegnącym przez jej środek. 


Nacinamy miejsca, gdzie materiał idzie po łuku (prawie do samego szwu),


wywracamy na prawą stronę, prasujemy i nadziewamy na pasek.


Przeszywamy w trzech miejscach: NAJPIERW środkowy rowek, a następnie po obu końcach, podwijając zapas materiału - zszywając kwadratem z iksem dla wzmocnienia.

I tak możemy się cieszyć zupełnie nowym i jedynym w swoim rodzaju paskiem na ramię



Jeśli skorzystacie z tutka, podajcie koniecznie linki do Waszych prac.
do dzieła!
aga

piątek, 24 września 2010

Wracam do sZycia

BOMBA! i tyle :-) Nie ma mnie, a Wy jesteście. Niedługo (mam nadzieję!) zawita 200. Gość. Kilka Dziewczyn zaprosiło mnie do zabawy w lubię - to ja krzyczę z radości, że ja LUBIĘ, gdy ktoś znajduje czas, aby mnie odwiedzić - w wirtualnym świecie także. Dziękuję :-)

Właśnie wróciłam z synkiem ze szpitala. Maleństwo nie choruje w ogóle, ale jak się już rozchoruje, to z należytym hukiem - lądowaniem na izbie przyjęć. Jesteśmy od wczoraj w domu. I najnormalniej w świecie szkoda mi spać, bo tyle pomysłów zrodziło się w mojej głowie - bądź co bądź miałam dużo czasu na myślenie podczas szpitalnych nocy - nie tylko o obawach. Jakoś musiałam się stawiać do pionu. I buzuje to wszystko we mnie. Witam się z Wami po skandalicznie długiej przerwie i mobilizuję do częstszego wygospodarowywania chwili na ZDJĘCIA, bo to one są największym pożeraczem czasu. Uszyłam w końcu resztę poszewek, powstał kolejny królik Hug Me & Want Me, i coś jeszcze, co mam nadzieję pokazać szybko.

I żeby nie było tak ponuro - wcześniej byliśmy na cudownych wakacjach, gdzie porządnie wytarzaliśmy się w gorącym nadbałtyckim piasku :-D

czwartek, 26 sierpnia 2010

Hug Me & Want Me

Chciałam przedstawić Wam nową rodzinę królików: Hug Me & Want Me. Nazwa staje się łatwa do zrozumienia, gdy dotkie się te małe stwory. Bo KAŻDY, kto je zaledwie muśnie, będzie chciał przytulać je co dzień.
Z tego materiału szyje się najmilsze i najmiększe kocyki dla niemowlaczków lub cieplutkie kombinezonki a la misiu z uszkami na kapturku. Nie wiem, czy zdjęcia oddają jego puch i miękkość - bardzo bym chciała, ja zakochałam się w nim od razu!

Poniżej królik Pierworodny HM&WM z domkiem - zawieszką zapachową, co lawendę w domu wokół rozsiewa (zdjęcia fatalne, bo robione w nocy znów komórką, ale jakoś czasu na porządną sesję znaleźć nie mogę)


Niełatwo sie szyje te puchacze, bo materiał przesuwa się w każdą stronę przez stosunkowo długie włosie - tak długie, że nosek i oczka trzeba w nim szukać


"Taki mijutki" - to określenie mojego synka na króliki ostatnio goszczące w mojej pracowni

A tu chodzący dowód na to, że będzie ich jeszcze kilka


puchate pozdrowienia
aga 8-)

niedziela, 15 sierpnia 2010

Peppa w prezencie

EDIT!
Ze mną jest już naprawdę źle.. ROK mi umknął! Mila kończy przecież DWA latka!!! Dlatego T-shirt a nie bodziak :-)

Post z pluszakami musi poczekać, bo na jutro chciałam przygotować prezent dla córki mojej przyjaciółki, która jutro kończy roczek (córa oczywiście, nie moja stara przyjaciółka :-P)! A niedawno jeszcze chodziłyśmy we trójkę na spacery, choć każdy widział tylko nas dwie :-)

Z tej okazji naszyłam na bawełnianą koszulkę aplikację z dzianin bawełnianych, podklejonych flizeliną z klejem


Fajnie tak naszywać i patrzeć, jak rodzi się stworek na białym tle


Aż żałuję teraz, że nie pstrykałam kolejnych etapów procesu jej powstawania


ALE mam jeszcze jedną już powycinaną, więc jak nie wyparuje mi to z głowy, na pewno się pokuszę o kilka etapowych zdjęć


Fotki pstryknęłam komórką przy oświetleniu z lampki do czytania, dlatego pozostawiają dużo do życzenia. Poniżej koszulka już złożona do spakowania. Do paczuszki wpełznie jeszcze ślimak na szczęście - zagości w nowiutkim pokoju jubilatki!


Mój synek miał wielki uśmiech na twarzy, jak tylko zobaczył, co jest na koszulce. Mam nadzieję, że Miluni spodoba się równie mocno :-*

ta ta ta ta ta, ta ta ta ta, ta ta (ta melodia cały czas siedziała mi w głowie podczas szycia; z Peppy oczywiście :-D)
aga

Poszewki na poduszki

Też już jakiś czas temu uszyłam "wstępne" poszewki na poduszki. Wstępne, bo na zamówienie (ma ich być 8 sztuk) i teraz muszę przekazać je w ręce docelowe w celu sprawdzenia, czy będą pasować do wystroju wnętrza. Póki są jeszcze u mnie, pokazuję je, żeby nie zostały zapomniane ;-)

wersja z ptaszkiem



Miałam dużo frajdy robiąc te kwiatki. Materiał na nie podkleiłam  flizeliną, aby ozdoby były sztywniejsze, przez co ładniej się prezentowały.


Poza tym zastosowałam jedne z moich ulubionych guzików (niedługo zaprezentują się w moim nowym puszystym projekcie)


A tu wersja kraciasta - świetny, w ogóle niegniecący się materiał, a do tego miły w dotyku


Szkoda, że po realizacji projektu nie zostanie go już za wiele. Ale i tak czekam na megadostawę nowych materiałów, więc długo płakać nie będę :-)



Dziś pozdrawiam z postanowieniem, że siadam do maszyny! (w końcu!!!) Zatem mam nadzieję poczęstować Was niedługo nowiutkim, mięciutkim postem (a dlaczego takim - sami zobaczycie :-D)
aga

czwartek, 12 sierpnia 2010

Podkładki pod pucharki z lodami

Kopia robocza owego posta jest już od czerwca na bloggerze, a ja od tego momentu nie znalazłam czasu, aby tytułowe podkładki sfotografować Z lodami. Nic, będą zatem BEZ :-) coby biedny, zapomniany post ujrzał światło dzienne.


Lubię je. Lody smakują jakoś lepiej, a jak rozkładam je na okrągłym stole, robi się momentalnie fajny klimat.
I żeby nie leżały odłogiem w szufladzie, każda podkładka ma zawieszkę - wiszą i zdobią (i znikają powoli z każdą nową wizytą Gości ;-)

pozdrowienia
aga

wtorek, 10 sierpnia 2010

Ślimak, ślimak wystaw rogi

Niby ślimaczy temat, ale post powstał pod wpływem kopniaka, jaki mnie zafundowaliście - liczba odwiedzających skrawki DZIENNIE!! Dziękuję za taką mobilizację :-)


Ślimaki.. niby powolne, ale najszybciej rozchodzą się z mojej pracowni. Są uwielbiane przez dzieci. Nawet przez mojego synka, który zna je na wskroś


Wszystkie trzy powędrowały do wrocławskiej galerii, aby stamtąd trafić do nowych małych właścicieli.

zwolnienia tempa życzę
aga

wtorek, 3 sierpnia 2010

Torba powędruje do...

Wpadłam tylko na chwilkę, żeby nie trzymać Was w niepewności. Odsiałam podwójne wpisy, dodałam na koniec osoby, które napisały na maila, bo nie mogły zostawić komentarza
aaaaand theeeeee wiiiiiinner isssssssss...


czyli psianka. Gratuluję serdecznie i proszę o maila z adresem, pod który ma powędrować torba z magnesami. Na informację będę czekać do soboty wieczór - jeśli zwyciężczyni się nie zgłosi (bo np. torba przestała się podbać), losujemy raz jeszcze! :-)
Dziękuję wszystkim za udział. Poznałam wiele wspaniałych miejsc, ale nie mogłam zostawić po sobie śladu, bo ostatni miesiąc był cały czas w biegu. Mam nadzieję, że sierpień da odetchnąć (choć póki co się nie zapowiada..).

A! I straaaaasznie się cieszę, że domki wygrały w wyzwaniu!!! Jupi! I hurra! BUDUJĄCE :-D

pozdrowienia
aga

środa, 7 lipca 2010

Jak zrobić domek

EDIT: Dziękuję za wszystkie komentarze - nie sądziłam, że tak wiele z Was się tak ucieszy - dla mnie to radość razy 5 :-) Za sugestią Lili (dziękuję!) zgłaszam domki do wyzwania w ArtPiaskownicy

Zatem do dzieła! Potrzebne będą:
bawełna na ściany
koronki na wykończenie dachu
gruba ocieplina
podszewka lub bawełna w drugim kolorze
kolorowa nitka
kilka skrawków różnych materiałów
krótki zamek

Zaczynamy od wycięcia kształtu domku - z bawełny na ściany, z ociepliny i podszewki - wszystkiego po 2 sztuki na domek (czyli na 1 potrzebujemy 6 ścian) - baaardzo czasochłonna czynność. Przygotowujemy tasiemki - można je poprzeplatać różnokolorowymi tasiemkami satynowymi lub zastosować je saute


Przednią ścianę łączymy z ociepliną, wyszywając na maszynie dachówkę i przyszywając tasiemki


Szukamy odpowiednich resztek na drzwi


Mocujemy je odpowiednio do ściany


do wieeelu ścian ;-)


Sadzimy kwiatki bądź bluszcz


Następnie sięgamy po ścianę tylną i podszewkę



Robimy przekładańca, czyli ściana-ocieplina, ściana-ocieplina itd.


Teraz jest też dobry moment na podpisanie swojego dzieła


Wszywamy zamek, łącząc ocieplone ściany z podszewką i mamy gotowy dom na biżuterię


Duuuużo domków na kobiece skarby


Życzę przedniej zabawy w budowaniu własnych!
aga

czwartek, 1 lipca 2010

Strażnik lodówki

Wszędzie się przyczepi, bo ma magnesiki w łapkach, stąd jego zaszczytna rola nadzorowania jedzeniowego skarbca domowego


Golas, bo nigdy go nie ubrałam


Niezawodny kompan, bo ktokolwiek nas odwiedza, zawsze ląduje w jego dłoniach (raz jako królik, innym razem jako osiołek)


Jedyną ozdobą są jego łączkowe uszy i guziki, dzięki którym może ruszać łapkami


A dziś został nagle zdjęty z metalowego pudła i ochrzczony przez moje dziecię mianem OPEJATOJ!


pozdrowienia znad szklanki z koktajlem w barwach narodowych wg własnego pomysłu i przepysznej receptury:
truskawki zmiksować z cukrem, wlać do szklanki, powoli dolewać zchłodzone mleko. Przed spożyciem wymieszać. SMACZNEGO!
aga